Tydzien dobrej nowiny
Tydzien dobrej nowiny


– Z tego też względu my nazwaliśmy je Tygodniem Dobrej Nowiny, z kolei Amerykanie mawiali, że jest to obóz pod tęczą. W kościele przy ołtarzu mamy bowiem malowidło przedstawiające tęczę, a zajęcia codziennie zaczynały się od mszy – wyjaśnia ks. proboszcz Tadeusz Makula. Cała historia zaczęła się 12 lat temu, kiedy to żorska wspólnota ewangelicka podpisała umowę o współpracy z parafią ewangelicką w Newport. Od tej pory rok w rok do Polski przyjeżdżała grupa protestanckich wolontariuszy ze Stanów Zjednoczonych. Odwiedzali wiele luterańskich wspólnot, a budowali obiekty sportowe za własne pieniądze, sami też pokrywali sobie wszystkie koszty podróży i pobytu w naszym kraju. Tego roku przyjechali w sile aż 120 osób, a ponieważ boiska już dobrze służą lokalnym społecznościom, zajęli się nauczaniem angielskiego.Przygotowania od kwietniaZakotwiczyli, jak zwykle, w kilku miejscach, dzięki temu te językowe półobozy odbywały się nie tylko w Żorach, ale także m.in. w Jaworzu, Dzięgielowie i Jastrzębiu Ruptawie. Z inicjatywą wyszli pastorzy. U ks. Makuli stosowne przygotowania podjęto już wiosną. Choć bowiem nie stawiano tu żadnych warunków (propozycja była skierowana do dzieci różnych wyznań, i to nie tylko miejscowych), to jednak trzeba było wprowadzić pewne opłaty, bo parafia jest niewielka, poza tym milusińscy na czas półkolonii musieli mieszkać w miarę blisko. – Już w kwietniu zacząłem więc informować o tym po nabożeństwach, przygotowaliśmy też ankiety zgłoszeniowe. Dzięki temu w półkoloniach mogło uczestniczyć każde dziecko, które tylko miało na to ochotę, jeśli oczywiście rodzice wyrazili swoją zgodę – zastrzega ks. Makula.Z okazji skorzystało 70 dzieci wyznania ewangelickiego z parafii miejscowej, w Suszcu i Studzionce oraz 12 wyznania katolickiego z Żor, Zaolzia, a nawet Krakowa, które na czas półobozu przyjechały do znajomych lub rodzin w mieście bądź okolicy. Podzielono je na sześć grup wiekowych (w najmłodszych były dzieci 5-letnie, w najstarszych nawet 18-letnia młodzież), więc każda miała amerykańskiego anioła stróża. Po mszy była praca nad tekstami biblijnymi, a więc tłumaczenie, czytanie, uczenie się na pamięć, a po południu zajęcia plastyczne i przeróżne zawody sportowe. W nauce i zabawie nie przeszkodziły nawet deszcz i wiatr, bo ogrody pastorówki są nie tylko piękne, ale też rozległe, więc proboszcz rozstawił w nich brezentowe wiaty.Dyskusje w grupachZajęcia zaczynały się o godz. 9, kończyły o 16.30. Półkoloniści dostawali drugie śniadanie i jednodaniowy obiad, a po południu podwieczorek, więc nikt nie chodził głodny. Stad wynikła konieczność wprowadzenia opłaty, którą podniósł koszt zakupu podręczników. W sumie każdy rodzic zapłacił 80 zł, ale dzieci sporo się nauczyły (wolontariusze mówili księdzu, że starały się dyskutować po angielsku nawet między sobą, oczywiście zależnie od stopnia znajomości tego języka), na zakończenie każdego dnia proboszcz opowiadał im jakąś historię głównie ze Starego Testamentu (np. o miłosiernym Samarytaninie, synu marnotrawnym czy powołaniu proroka Izajasza), poza tym poznały dobroczyńców zza Oceanu.Ich liderem jest Dietmar Gebhel, który urodził się w Niemczech podczas wojny. Po jej zakończeniu matka dostała tragiczną wiadomość, że mąż, który siłą rzeczy walczył w Wehrmachcie, zginął na froncie, więc zabrała dzieci i wyemigrowała do Oregonu, gdzie po jakimś czasie wzięła ślub z innym mężczyzną. Po 10 latach dowiedziała się, że wcale nie jest wdową, bo jej mąż nie zginął, tylko dostał się do sowieckiej niewoli i jakoś z niej wrócił. – Był to wielki szok i wielka tragedia w tej rodzinie. Wiem, że Dietmar odwiedzał potem ojca, który pozostał w Niemczech – opowiada ks. Makula. Jak dodaje, Dietmar jest bardzo cenionym architektem. Jego drugą pasją, w której jak widać sprawdza się doskonale, jest działalność charytatywna.Wrócą za rokPółkolonie w Żorach zakończyły się w poprzednią sobotę, a we wtorek z rana wolontariusze polecieli do USA. Zapowiedzieli jednak, że wrócą do Polski za rok i też poprowadzą obóz językowy. Już wiadomo, że odbędzie się on w ostatnim tygodniu lipca. Pastor Makula chciałby bardzo, żeby była to już akcja cykliczna.
Tekst i zdjęcie: ELŻBIETA PIERSIAKOWA

Komentarze

Dodaj komentarz