Podreczniki to nie wszystko
Podreczniki to nie wszystko


Obecnie najważniejsze artykuły w hipermarketach oraz na targowiskach to zeszyty, kredki, farby, plecaki, tornistry oraz mnóstwo innych rzeczy niezbędnych dziecku w szkolnej ławce. Wielu rodziców sukcesywnie, przez całe wakacje, stara się kupować dzieciom pomoce naukowe. Jednak zdecydowana większość przygotowania do roku szkolnego rozpoczyna dopiero w drugiej połowie sierpnia. Podczas gdy jedni oglądają najmodniejsze wzory piórników, myszek do komputera czy elektronicznych linijek, inni muszą zapożyczać się lub przynajmniej dobrze nagłowić, by wyposażyć dziecko do szkoły.Z czego zrezygnowaćKłopoty mają osoby mało zarabiające bądź bezrobotne, które obejrzą złotówkę po kilka razy z każdej strony, nim ją wydadzą. Wyboru nie ma w przypadku podręczników, bo z nich nie sposób zrezygnować, a komplet z reguły kosztuje kilkaset złotych. Jeśli ma się kilkoro dzieci w wieku szkolnym, wydatki często zaczynają przerastać możliwości domowego budżetu. Pani Anna z Knurowa ma dwie córki. W tym roku jedna idzie do piątej klasy, druga do czwartej. Niestety młodsza nie może korzystać z książek starszej, bo pani po roku zmieniła podręczniki.– Obydwu musiałam więc kupić nowe książki. Za to Ania musi chodzić do szkoły ze starym plecakiem, a Marta nie dostała piórnika – żali się pani Anna. Jak dodaje, teraz musi jeszcze pomyśleć o zeszytach, przyborach do pisania czy kreślenia, farbach, blokach rysunkowych, tornistrze, butach, stroju na wychowanie fizyczne itd. Jak wylicza Beata Konopka z Leszczyn, byle jaki, za to najtańszy, płócienny piórnik kosztuje 4-8 zł. Z kolei dobry, szyty z materiału, który wytrzyma cały rok, to wydatek rzędu 10-35 zł. Za najtańszy plecak trzeba dać 14-16 zł, ale już za najdroższy, np. takich polskich firm jak Top 2000, Drops czy Womar, trzeba zapłacić średnio 65 zł, a czasem nawet i 100 zł.Klęska dla portfeliPani Beata mówi wprost, że od tego wszystkiego włosy jeżą się jej na głowie. Nie wie, jak poradziliby sobie, gdyby mieli dwoje dzieci w wieku szkolnym, skoro pracuje tylko mąż. – Wyposażenie naszego Maćka w tym roku kosztowało nas już, lekko licząc, ok. 650 zł. A wiem, że to nie koniec. Chłopak rośnie i wkrótce będzie potrzebował nowych adidasów – dodaje pani Beata. Rodzice przyznają, że okres szkolnych zakupów to jeden z gorszych okresów dla ich portfeli. Średnio wydali około 750 zł. – Komplet książek i tornister wyposażony w podstawowe przybory to nie wszystko. We wrześniu trzeba będzie zapłacić np. za komitet rodzicielski – liczy Dorota Kamińska.Najtrudniejsze zadanie stoi zawsze przed rodzicami pierwszaków. Bardzo skromna wyprawka będzie ich kosztowała minimum 100 zł, i to nie licząc podręczników, a biorąc pod uwagę wyłącznie rzeczy niezbędne i najtańsze. Rodzice starszych dzieci mogą nieco obniżyć koszty wyposażenia ich do szkoły. Obecnie większość uczniów ma przecież w plecaku również telefon komórkowy, można zatem zastanowić się nad ściągnięciem przydatnych i pożytecznych aplikacji typu Java.Przydatne aplikacjeNie wszyscy rodzice wiedzą, że mogą one zastąpić dzienniczek, tablice matematyczne oraz fizyczne, kalkulator czy wiele innych rzeczy, które uczeń musi mieć ze sobą. Nie ma też obawy, że zapomni zabrać komórkę na lekcję, ponieważ dziś żadne dziecko, które ją ma, nie ruszy się bez niej z domu. Najciekawsze aplikacje można znaleźć na stronach www.aplikacjejava.pl lub www.aplikacjegsm.pl. A co najważniejsze, kosztują tyle, co tani długopis, a niektóre można pobrać za darmo.
Tekst i zdjęcie: MAŁGORZATA SARAPKIEWICZ

Komentarze

Dodaj komentarz